Wymiana

Nawiązanie współpracy ze szkołą niemiecką i doprowadzenie do wymiany młodzieży było marzeniem nauczycieli i uczniów Zespołu Szkół w Dynowie. Znalezienie na terenie Niemiec szkoły partnerskiej, wbrew pozorom, nie jest sprawą łatwą. Jak wiemy, jest to bogaty kraj, którego obywateli stać jest na atrakcyjne podróże nie tylko po Europie. Postanowiliśmy zrobić wszystko, co tylko możliwe, aby znaleźć odpowiednią szkołę i zainteresować sąsiadów z Niemiec Dynowem. Przygotowania do współpracy zaczęły się już w maju 2005 roku. Wtedy, podczas realizacji projektu „Matematyka w roli językowego przekaźnika”, opracowaliśmy materiały promujące naszą szkołę i miasto: polsko-niemiecki folder o Dynowie i okolicy, niemieckojęzyczną wersję filmu o Dynowie i naszej szkole. Przygotowaliśmy również niemieckojęzyczną wersję strony internetowej naszej szkoły. Projekt ten trwał 2 miesiące i był finansowany przez Polsko Amerykańską Fundację Wolności i Stowarzyszenie Szkoła Liderów w Warszawie.

Szukając szkoły partnerskiej, wykorzystaliśmy prywatne znajomości p. Joanny Politowicz – nauczycielki naszej szkoły. Jej niemieccy przyjaciele Lilli i Karl Denecke pomogli nam w realizacji naszych marzeń. Karl Denecke był przez wiele lat nauczycielem i dyrektorem jednej ze szkół w okolicach Bremy. Był również gorącym zwolennikiem polsko-niemieckiej przyjaźni i współpracy oraz aktywnym działaczem w okręgu Osterholz-Scharmbeck. Piszę „był”, ponieważ zmarł 20 sierpnia tego roku, nie doczekawszy przyjazdu naszej młodzieży do OHZ (Osterholz-Scharmbeck). Jesteśmy Mu bardzo wdzięczni za to, co zrobił, zupełnie bezinteresownie, dla naszej młodzieży. To On znalazł dla nas partnerską szkołę, On i Lilli gościli nas w listopadzie 2005r., podczas roboczej wizyty w OHZ. On do końca swoich dni interesował się przebiegiem przygotowań do wymiany młodzieży. Dzięki Niemu gościliśmy w czerwcu bieżącego roku delegację niemieckich nauczycieli, których zachwyciło piękno naszego miasta i szkoły. Mamy nadzieję, że widział naszą i niemiecką młodzież wspólnie realizującą program wymiany i że na ten widok radowało się Jego Wielkie Serce. Pozostanie On na zawsze w naszej pamięci jako Człowiek pełen energii i radości życia, Człowiek – przez duże „C”, który zawsze pomagał innym i dla nich żył.

Po długim okresie przygotowań, korespondencji poprzez Internet ze szkołą niemiecką i pracy młodzieży nad doskonaleniem umiejętności językowych nastąpił upragniony dzień wyjazdu. 17 września 2006r. o godz. 16:30 przed Zespołem Szkól w Dynowie zebrało się 20 uczniów, odprowadzanych przez rodziny. Sprawdzanie paszportów, wypłacanie kieszonkowego, wspólna fotografia, pakowanie bagaży w autokarze i … wreszcie wyjechaliśmy!!! Nasi uczniowie potwierdzili powiedzenie, że podróże kształcą. Przeżyciem było już samo przekraczanie granicy. Podczas wielu przerw (podróż trwała ok. 22 godziny) młodzież robiła zakupy. Jak wielka była ich radość, kiedy oznajmiali nam, że sami powiedzieli po niemiecku do sprzedawczyni, czego potrzebują. Obserwując ich, cieszyliśmy się, że potrafią sobie radzić w sytuacjach dla nich trudnych. 18 września około godziny 14:30 przybyliśmy do Realschule w OHZ, gdzie młodzież niemiecka wraz ze swoimi nauczycielami i rodzicami powitała nas bardzo serdecznie. W szkole zorganizowano poczęstunek dla wszystkich uczestników wymiany. Była kawa, herbata, kanapki i ciasto. Jedna z niemieckich uczennic upiekła ciasto z polewą w kolorach polskiej flagi z napisem „Herzlich willkommen” (serdecznie witamy). Po wstępnym zapoznaniu się grupy polskiej z niemiecką i zaspokojeniu głodu p. Marc Seiss – nauczyciel kierujący projektem – przedstawił szczegółowy program wymiany i przydzielił naszym uczniom opiekunów, w wyniku czego stali się oni na tydzień czasu członkami rodzin niemieckich. Podczas tego spotkania widzieliśmy, że nasza młodzież obawia się używać języka niemieckiego i jest bardzo nieśmiała. Nasze obawy rozwiały się już następnego dnia.

Następnego dnia odwiedziliśmy ratusz, gdzie burmistrz osobiście nas przyjmował. W imieniu Burmistrza Dynowa p. Anny Kowalskiej przekazaliśmy p. Martinowi Wagener obraz i list z podziękowaniami za zaproszenie naszej młodzieży i wyrazami nadziei na dalszą współpracę obu miast. Po przyjęciu w sali narad Burmistrz osobiście oprowadził nas po ratuszu. Okazało się, że nasze miasta mają ten sam symbol w herbie – byka z koluchem w nosie. W ratuszu spotkaliśmy się również z dziennikarką gazety „Weser Kurier”, która przeprowadziła z nami wywiad. Następnie udaliśmy się na rynek miasta, a później na basen, gdzie całe popołudnie zażywaliśmy kąpieli.

W środę wyjechaliśmy na cały dzień do Bremy. Zwiedziliśmy Universum – współczesne muzeum, w którym są trzy ekspozycje: Człowiek, Ziemia, Kosmos. Tutaj mogliśmy wszystkiego podotykać, spróbować, przeżyć „komputerowe” trzęsienie Ziemi. Następnie zwiedziliśmy starówkę, gdzie odpoczywaliśmy pod słynnym pomnikiem Rolanda i robiliśmy zakupy, co znacznie poprawiło humory niektórym dziewczynom.

Czwartek spędziliśmy w Bremerhaven, gdzie zwiedzaliśmy oceanarium i muzeum poświęcone pamięci obywateli niemieckich, którzy zmuszeni byli wyemigrować do USA. Ogromną atrakcją była półtoragodzinna podróż statkiem, podczas której kapitan opowiadał wiele ciekawych historii dotyczących portu i okrętów tam przebywających.

We wtorek i piątek uczniowie brali udział w zajęciach lekcyjnych razem ze swoimi niemieckimi kolegami i koleżankami. W piątek odbył się turniej sportowy. Na rozgrzewkę bawiliśmy się w kota i myszkę, później odbył się mecz koszykówki i co najważniejsze – mecz piłki nożnej, który wygrała grupa polska rezultatem 3:0. Strzelcem wszystkich trzech bramek był Paweł Teplicki, który po meczu wymienił koszulki z p. Seissem. Wieczorem na dziedzińcu szkoły było wielkie grillowanie. Młodzież niemiecka przygotowała na tę okazję różne sałatki, a dyrektor szkoły Jochen Weselss i Marc Seiss piekli dla wszystkich Bratwurst i inne smakołyki. Również wspólna dyskoteka dostarczyła wielu niezapomnianych wrażeń.

Sobota była dniem przeznaczonym na pobyt w rodzinach, które indywidualnie organizowały wyjazdy na zakupy i wycieczki. Bardzo szybko nadeszła niedziela – czas na podziękowania i pożegnanie. Rodzice uczniów niemieckich przybyli w komplecie. Pożegnaniom, łzom i uściskom nie było końca. Kiedy nasi uczniowie siedzieli już w autokarze i kierowca uruchomił silnik, niemieccy uczniowie ruszyli do szturmu: nie chcieli opuścić swoich polskich kolegów. Znowu były pożegnania i łzy wzruszenia.

Podsumowując nasz pobyt w Niemczech, chciałabym zwrócić uwagę na serdeczność, gościnność i odpowiedzialność niemieckich rodzin, nauczycieli, dyrekcji szkoły. Żal było odjeżdżać. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że taki pobyt powinien trwać co najmniej dwa tygodnie.

Dla naszych uczniów taka wymiana była okazją do zetknięcia się z żywym językiem. Na pewno doskonalili swoje umiejętności językowe, zawarli nowe przyjaźnie, poznali tradycje i sposób życia rodzin. Myślimy, że była to najlepsza lekcja języka niemieckiego. Nas cieszy to, że nasza młodzież potrafi sobie dobrze radzić w sytuacjach dla niej trudnych, że potrafi odpowiednio zachować się, że nie trzeba się za nią wstydzić, a wręcz przeciwnie: słuchając pochwał niemieckich rodzin i nauczycieli, skierowanych do niej, serce nam rosło. Rodziny, u których mieszkali nasi uczniowie, są nimi zachwyceni. Bardzo podobało im się ich zachowanie. Obecnie młodzież koresponduje ze sobą i z niecierpliwością czeka na przyjazd swoich kolegów do naszej szkoły i miasta pod koniec lutego przyszłego roku.

Kończąc chcemy podziękować osobom i instytucjom, bez pomocy których nie byłby możliwy ten wyjazd.

Całym sercem dziękujemy Dyrektorowi szkoły p. Tadeuszowi Święsowi, Burmistrzowi Dynowa p. Annie Kowalskiej, Skarbnikowi Urzędu Miasta p. Stanisławie Łabisz za zdobycie dodatkowych środków finansowych na wyjazd. Podziękowania należą się również Dyrektorowi p. Zbigniewowi Walusowi za „wsparcie informatyczne” wymiany. Nasze podziękowania kierujemy także do fundacji Polsko-Niemieckiej Współpracy Młodzieży w Warszawie za dofinansowanie wymiany.

Szczególne podziękowania składamy na ręce Rodziców naszej „wspaniałej dwudziestki” za trud włożony w przygotowania do wymiany i wspaniałe wychowanie dzieci. Możecie być z nich dumni!

Tekst: Anna Chrapek


Rewizyta naszych niemieckich przyjaciół

 Przez tydzień – od 26 lutego do 4 marca 2007 r. w Dynowie gościła grupa 21 uczniów i dwoje nauczycieli z Realschule Osterholz-Scharmbeck z Dolnej Saksonii. Szkoła ta współpracuje z Zespołem Szkół w Dynowie . Ich wizyta była przez nas – nauczycieli i uczniów oraz ich rodziców oczekiwana z niecierpliwością i pewna niepewnością. Mając na uwadze to, że nasi niemieccy przyjaciele mieszkają w ponad 30-tysięcznym mieście, zastanawialiśmy się, czy planowany program spotkania wyda się im interesujący. Było to już drugie polsko-niemieckie spotkanie. Po serdecznych powitaniach rodzice naszych uczniów przyjęli gości obiadem, kanapkami i przepysznym ciastem. Następnie każda polska rodzina zabrała do siebie jednego ucznia z Niemiec. W większości byli to ci sami uczniowie, u których mieszkaliśmy podczas naszego wrześniowego pobytu w Osterholz-Scharmbeck.

Drugi dzień wizyty rozpoczął się udziałem Niemców i Polaków w zajęciach lekcyjnych. Następnie cała grupa udała się do Urzędu Miasta, gdzie została przyjęta i powitana przez Burmistrza mgr Zygmunta Frańczaka. Oczywiście w tym dniu nie mogło się obyć bez zawodów sportowych. Drużyny polskie i niemieckie rozgrywały mecze siatkówki i koszykówki. Po obiedzie wyjechaliśmy razem na basen do Starej Wsi.

Przedpołudnie trzeciego dnia nasza polsko-niemiecka grupa spędziła w szkole języków obcych PROMAR w Rzeszowie, gdzie wzięła udział w spotkaniu z młodzieżą szkół średnich z Rzeszowa i LO z Dynowa w ramach Dni Kultury Niemieckiej. Nasi niemieccy przyjaciele zaprezentowali tam swoją miejscowość, szkołę. Opowiadali zebranym o tradycjach i zwyczajach panujących w ich regionie. Wszyscy mieli możliwość zapoznać się z ofertą edukacyjną PROMARU a także poznać korzyści płynące ze współpracy z fundacją Polsko-Niemiecka Współpraca Młodzieży. Takie spotkanie możliwe było dzięki uprzejmości Dyrekcji Szkoły i osobistego zaangażowania p. Sławomira Greszty. Po obiedzie zwiedzaliśmy zamek w Łańcucie, gdzie najbardziej podobały się stare powozy. Zaś wieczór upłynął pod znakiem zakupów w Rzeszowie.

Czwartek i piątek – podczas wyjazdu w Bieszczady – zacieśniane były nawiązane przyjaźnie. Niemcom bardzo podobał się skansen w Sanoku: stara szkoła, cerkwie i chaty. Niektórzy przebierali się za chłopów. Podczas pobytu na Laworcie grupa znalazła wreszcie trochę śniegu, na który bardzo liczyli Niemcy wybierając się do nas w zimie. Oczywiście nie obyło się bez bitwy na śnieżki. Niemało radości sprawiło również wyjeżdżanie wyciągiem przeznaczonym dla narciarzy.

Sobota była dniem „dla rodzin”. Niemieccy uczniowie pozostawali cały dzień w rodzinach naszych uczniów. Przed południem w Dynowie na każdej ulicy można było spotkać polsko-niemieckie pary, które robiły zakupy i zwiedzały nasze miasteczko. Nadszedł dzień pożegnania – bardzo deszczowy i bogaty we łzy. Jak zauważył pan Marc Seiss, pogoda była odzwierciedleniem nastrojów wszystkich. Po długich pożegnaniach grupa niemiecka udała się do Wieliczki celem zwiedzenia kopalni soli, która wywarła na nich duże wrażenie.

Grupa niemiecka zachwycona była naszą polską gościnnością i bogatym oraz różnorodnym programem. Nie mieli czasu na nudę, Młodzieży bardzo podobał się nasz dynowski klub La Loco. Twierdzą, że takiego klubu u siebie nie mają.

Obserwując zachowanie uczestników spotkania – zarówno polskich jak i niemieckich – doszliśmy do przekonania, że młodzież jest najlepszym ambasadorem dobrosąsiedzkich stosunków z naszym zachodnim sąsiadem.

Tydzień ten był czasem wzajemnego poznawania się, utrwalania zawartych przyjaźni i uczenia się. Był to również okres wytężonej pracy rodzin goszczących Niemców, dyrekcji szkoły i nauczycieli prowadzących wymianę: Tadeusza Święsa, Zbigniewa Walusa, Joanny Politowicz, Anety Bator, Marka Wójcika i niżej podpisanej. Podziękowania należą się również Rodzicom i fundacji Polsko-Niemiecka Współpraca Młodzieży, która dofinansowała, podobnie jak we wrześniu, to spotkanie młodzieży. Obfitował ten czas w różne zabawne i ciekawe sytuacje, o których piszą nasi uczniowie – uczestnicy wymiany.

OCZAMI UCZESTNIKÓW POLSKO-NIEMIECKIEGO SPOTKANIA MŁODZIEŻY

Anna Jurasińska kl. IIIa: Niemcy są bardziej rozrywkowi niż Polacy. Każdy wieczór chcieli spędzać poza domem. Bardzo spodobał im się dynowski klub „La loco”. Duże wrażenie zrobiły na nich także polskie sklepy, szczególnie te z ubraniami i obuwiem. W sobotę pojechałyśmy na zakupy, w czasie których Jenny kupiła sobie dużo rzeczy. Zabawna była też sytuacja, gdy mama Jennifer zadzwoniła do niej, gdy nas nie było w domu. Mojej babci trudno było się z nią dogadać, jednak w końcu jakoś sobie poradziła.

Andżelika Grodecka kl. IIId: Michaeli najbardziej w polskiej szkole podobało się wyposażenie. Była zdziwiona dużą ilością kwiatów w klasach oraz tym, że wszyscy uczniowie zmieniają obuwie. Bardzo podobała jej się lekcja języka niemieckiego, ponieważ był temat o miłości i problemach młodzieży. Aktywnie w niej uczestniczyła. Zwróciła także uwagę na przystojnych polskich chłopców.

Olga Kuszek, kl. IIIa: Zaskoczyło mnie to, że niemiecka młodzież je dużo mniej niż my. Bardzo lubią kręcić nam filmy, nawet wtedy, gdy myjemy zęby. Ponadto nie chcieli chodzić pieszo, obawiając się o swoje białe buty. Lubili też słuchać polskich piosenek w naszym wykonaniu, w szczególności „Hej z góry, z góry jadą Mazury”.

Marcin Tynek kl. IIIa: Na pytanie Gerrita, czy piję alkohol, chciałem odpowiedzieć, że nie zamierzam pić przed OSIEMNASTKĄ, ale popełniłem błąd językowy i zamiast „przed OSIEMNASTKĄ” powiedziałem „przed OSIEMNASTĄ”. On na to humorystycznie odpowiedział, że w takim razie wypijemy o 19.00.

Marcin Małachowski kl. IIIa: Podczas pobytu Niemców w Polsce nie mieliśmy zbyt ładnej pogody. Mój kolega „Frytek”, mając białe buty, złościł się na polskie drogi i pogodę. Na pytanie, co mu się podoba w naszym kraju, odpowiedział, że dziewczyny. Bardzo miło spędzałem z nim czas, mój brat podszlifował swój język niemiecki, jak i angielski. Każdy odniósł z tej wymiany jakiś pożytek.

Paulina Bieńko kl. IIIa: Jennifer którą gościłam u siebie, chętnie uczyła się polskich słówek. Zabawne było to, że niektóre z nich myliła, np. powiedziała moje mamie „ Dzień dobry”, gdy ta podała jej obiad.

Magda Król kl. III a: Podczas sobotniego popołudnia moja koleżanka poprosiła mnie o to, abym nauczyła ją grać w jakąś polską grę. Zaproponowałam jej „Starego niedźwiedzia.” Wszyscy mieliśmy niezły ubaw, bo ona próbowała śpiewać w języku polskim. Nadine bardzo smakowało ciasto, które upiekła moja mama i poprosiła mnie o przepis. Moja mama dała jej całą książkę z przepisami, bo ona powiedziała, że sobie przetłumaczy.

Dominika Bułdak kl. III d: W Niemczech Sina codziennie rano godzinę myła zęby i godzinę malowała się, a w Polsce zajęło jej to połowę mniej czasu. Próbowałam uczyć ją języka polskiego, ale nie wiele się nauczyła. Bardzo szybko wszystko zapominała. Bardzo podobali jej się chłopcy, a w szczególności mój brat. Przed jedzeniem każdej potrawy musiała ją dobrze obwąchać, wszystko bardzo jej smakowało. Sina była bardzo zdziwiona, że w szkole trzeba zmieniać obuwie.

Tekst: Anna Chrapek


Nie ma granic – jest przyjaźń

 W lutowy wieczór uczniowie Gimnazjum w Dynowie wybrali się w długą, bo ponad 1200-kilometrową podróż do Ostreholz-Scharmbeck, miasta niedaleko Bremy. Podróż rzeczywiście była długa – 17-godzinna – ale za to bardzo wygodna. Mieliśmy do dyspozycji autokar, w którym na każdego ucznia wypadało dwa łóżka do spania. Nie, to nie są żarty! Fotele w autokarze rozkładały się jak łóżka i można było wygodnie wyspać się – prawie jak u mamy!

Spośród uczniów jadących do Niemiec tylko jedna uczennica brała już wcześniej udział w polsko-niemieckim spotkaniu młodzieży – pozostali jechali po raz pierwszy, więc z niecierpliwością oczekiwali pierwszego spotkania. Wszyscy byliśmy ciekawi, jak będzie wyglądało przekraczanie granicy, która już nie istnieje. Kiedy rano znaleźliśmy się na terytorium Niemiec, jakieś 300m za byłą granicą, pojawił się przed nami samochód policji niemieckiej z napisem na wyświetlaczu, że powinniśmy jechać za nimi. Tak zajechaliśmy pod urząd kontroli celnej. Dwaj mili policjanci weszli do autokaru i sprawdzili nasze paszporty, a dwa wzięli do kontroli na komputer, na koniec pożegnali się z nami, życząc przyjemnego pobytu w Niemczech i wyrażając nadzieję, że spotkają nas w drodze powrotnej. Dalsza droga przebiegała bez przeszkód, i tak około godziny 14 dotarliśmy do naszej zaprzyjaźnionej szkoły w Osterholz-Scharmbeck. Jest to miasto okręgowe, które podobnie jak Dynów ma w herbie byka z koluchem w nosie. Ale można powiedzieć, że jest to bycze miasto! Na każdym kroku spotyka się tam różnego rodzaju byki: przed restauracją, na rondzie, w ratuszu, na remizie strażackiej… Prawdziwa bycza inwazja! Ponad 100 byków w jednym mieście! Mało tego! W banku narodowym sprzedają ceramiczne byki-skarbonki! Każdy byk w mieście jest naturalnej wielkości i jest pięknie wymalowany! I jeszcze jedno – te byki są wesołe i uśmiechają się do przechodniów. Tego nauczyły się chyba od mieszkańców, którzy są bardzo serdeczni i przyjaźnie nastawieni do siebie nawzajem i do turystów! Naprawdę cudo! Może by tak w Dynowie kilka byków postawić?! Na początek dobry byłby chociaż jeden. Osterholz-Scharmbeck jest naprawdę pięknym, czystym i zadbanym miastem. Przepiękne domy są otoczone wspaniałymi ogrodami, które o tej porze roku nie mogły, niestety, pokazać się w pełnej krasie. Szkoda!

W Realschule czekali na nas niecierpliwie uczniowie z rodzicami i nauczyciele z dyrekcją szkoły. Przywitano nas bardzo serdecznie, poczęstowano kanapkami, pizzą, napojami i przepyszną zupą, którą osobiście przygotował pan Marc Seis – kierujący spotkaniem ze strony niemieckiej. Na spotkanie to przyszli również uczniowie, którzy brali udział w wymianie w poprzednim roku (kilkoro uczniów wzięło udział również w tym roku). Po około dwóch godzinach spędzonych razem w szkole i połączonych ze zwiedzaniem szkoły, nasi uczniowie zostali zabrani przez rodziny niemieckie i na tydzień czasu – zarówno nasi uczniowie jak i nauczyciele – stali się członkami ich rodzin. Należy tutaj podkreślić, że rodziny niemieckie bardzo przyjaźnie nas przyjęły i z wielką troską i serdecznością opiekowały się nami, dbając o to aby pobyt u nich był dla nas atrakcyjny. Zdecydowana większość naszych uczniów była po raz pierwszy w Niemczech i już samo to było dla nich niesamowitym przeżyciem. Dyrekcja Realschule i nauczyciele przygotowali naprawdę świetny i interesujący program pobytu.

W Bremie zwiedziliśmy ratusz, w którym jest tak zwana złota sala, której ściany wyłożone są tapetą z końskiej skóry z pięknymi złoceniami. Znajduje się tam także pokój do prowadzenia tajemnych rozmów, który nie ma drzwi, ale jest tak skonstruowany, że prowadzonej wewnątrz rozmowy nie słychać poza jego obrębem. Ciekawym zabytkiem Bremy jest również katedra luterańska. Zresztą stare miasto jest naprawdę piękne i warto tam spędzić nawet miesiąc! Głównym miejscem spotkań jest pomnik Rolanda, gdzie niedaleko znajduje się statua czterech bremeńskich muzykantów: osioł, pies, kot i kogut Można łapać osiołka za przednie kopytka i pomyśleć sobie przy tym jakieś marzenie – na pewno się spełni! Również na rynku umieszczona jest płyta z otworem, w który wrzuca się monety i za to można usłyszeć ryk osła, szczekanie psa, miauczenie kota i pianie koguta. Wartym zwiedzenia jest również Schnoor – małe wąskie uliczki z maleńkimi sklepikami z pamiątkami. Próbowaliśmy również bremeńskiej specjalności Rostbratwurst – specjalnych pieczonych kiełbasek i kupowaliśmy czekolady słynnej manufaktury Hachez. Bardzo atrakcyjny był pobyt w porcie, gdzie mieliśmy przyjemność zwiedzić szkolny statek żaglowy Deutschland.

Niesamowite wrażenie zrobiło na nas zwiedzanie bunkra Valentin, w którym w czasie drugiej wojny światowej Niemcy budowali łodzie podwodne, a siłą roboczą byli więźniowie z różnych krajów Europy, także z Polski. Bunkier ten do dziś wykorzystuje armia niemiecka i tylko niewielka jego część udostępniona jest do zwiedzania za specjalnym pozwoleniem wojska. Ogrom tej budowli, jej powierzchnia i historia przytłacza zwiedzających. Jest to świadek jakże trudnej historii naszych narodów – oby ona się nigdy nie powtórzyła!

Szczególnym wydarzeniem było zwiedzanie skansenu budownictwa wiejskiego w miejscowości Cloppenburg. Znajdują się tam budynki mieszkalne, zabudowania gospodarskie, szkoła, kościół, wiatraki, które zostały przeniesione z północno-wschodnich Niemiec, a świadczące o rozwoju i kulturze tego obszaru. Nasza polsko-niemiecka grupa podzielona została na dwie części (również mieszane). Najpierw udaliśmy się z przewodnikami na zwiedzanie zabytków, a później każda z grup pod okiem przewodnika miała za zadanie przygotować posiłek, tak jak przed 200 laty. Pani przewodnik rozpaliła ogień pod wielkim kotłem, który zwisał na łańcuchu ze sufitu i do którego nalała wody. Opowiadała przy tym jak dawniej ludzie przyrządzali posiłki, jakich naczyń używano, co gotowano. Następnie młodzież dostała do dyspozycji świeżą kapustę, marchew, cebulę, boczek i krupy jęczmienne. Oczywiście też noże i deseczki. Wszyscy zasiedli przy ogromnym drewnianym stole i przystąpili do pracy. Gwar panował niesamowity, bo okazało się, że nie wszyscy potrafią obrać cebulę czy pokroić boczek. Ale praca poszła dość sprawnie i wkrótce wszystkie pokrojone warzywa wylądowały w kotle razem z krupami. Ku naszemu zdumieniu wcale długo nie czekaliśmy na posiłek, tylko jakieś 20 minut! A co było radości przy tak przygotowanym posiłku!! Jedzenie okazało się smaczne – niektórzy, nauczyciele też, brali repetę, a nasz Paweł aż cztery razy podchodził do kotła po dokładkę! Mało tego, po skończonym posiłku należało pozmywać naczynia. Dziewczyny myły talerze i łyżki w dużych, drewnianych cebrach, a chłopcy wszystko wycierali. Radości było przy tym co niemiara!!

Ogromnie atrakcyjne okazało się zwiedzanie Uniwersum w Bremie, gdzie znajdują się trzy ekspozycje: Człowiek, Ziemia i Kosmos. Można tam wszystkiego dotknąć, sprawdzić, spróbować, prześledzić etapy rozwoju człowieka, posłuchać różnych głosów przyrody, a nawet swojego własnego. Można przeżyć trzęsienie Ziemi i pochodzić w zupełnych ciemnościach. Wrażeń było całe mnóstwo! Ciekawych wrażeń, również smakowych, dostarczył nam pobyt w Chocoladium – ekspozycji zorganizowanej przez bremeńską manufakturę czekolady, gdzie poznaliśmy produkcję czekolady począwszy od tego jakie są jej składniki i skąd np. bierze się kakao. Przy tej okazji mieliśmy możliwość spróbować płynnej czekolady – była naprawdę wyśmienita! Można było również samemu ucierać kakaowe ziarna i próbować jak smakują.

W czasie naszego pobytu odbyła się również szkolna dyskoteka, podczas której tamtejsza młodzież sprzedawała gorące kiełbaski, precle i napoje, a także koszulki szkolnego zespołu muzycznego „Flying Horsemen”. Zespół ten jest prowadzony przez wicedyrektora szkoły i naprawdę swoja muzykę uprawiają duchem i ciałem, aż miło popatrzeć! Podczas tej dyskoteki odbył się „chrzest” nowego dyrektora szkoły. Zadawano dyrektorowi różne pytania i zadania do wykonania, z których wywiązał się znakomicie i zdał „egzamin”, co zostało przypieczętowane wręczeniem mu koszulki z napisem „Jestem Nowy”. Podczas całej tej zabawy panowała bardzo miła, przyjazna atmosfera. Nie było to sztuczne, a wręcz zupełnie na luzie, ale bez jakichkolwiek złośliwości. Po prostu uczniowie, nauczyciele i dyrektor bawili się świetnie. Może warto by było i u nas spróbować?

Oczywiście nie mogło się obyć bez turnieju sportowego – była piłka nożna, kometka, wspólne zabawy na hali sportowej.

Podobnie jak i poprzednim razem nasi uczniowie uczestniczyli w zajęciach lekcyjnych – każdy brał udział w takiej lekcji, jaką akurat miał jego niemiecki kolega czy koleżanka. Była to matematyka, chemia, j. niemiecki, zajęcia sportowe. Muszę stwierdzić, że młodzież niemiecka jest bardziej otwarta, śmielej wypowiada swoje zdanie na dany temat, bardziej tolerancyjna niż nasza. Na lekcjach panuje luźniejsza atmosfera niż u nas, ale nauczyciele są bardzo lubiani i szanowani przez młodzież i ich rodziców. Oczywiście dla naszej młodzieży barierą było porozumiewanie się w języku niemieckim, dlatego używano języka angielskiego, no i czasem ręce tez się przy rozmowie musiały napracować. Okazało się, że żywy język to nie to samo co w szkole. Ale wszyscy potrafili się ze sobą porozumieć i nawiązać kontakt. Młodzież niemiecka okazała się bardzo odpowiedzialna i każdy z nich z zaangażowaniem opiekował się swoim polskim kolegą czy koleżanką. Rodziny niemieckie bardzo serdecznie przyjęły naszych uczniów i starały się zapewnić im atrakcyjny pobyt, szczególnie w sobotę, gdy młodzież pozostawała cały dzień pod opieką rodzin.

Podczas tego spotkania nie brakło również sytuacji śmiesznych, a czasem nawet komicznych. Podczas naszej podróży do Niemiec zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej i restauracji zamówiliśmy sobie coś gorącego do picia. niżej podpisana miała ochotę na mocną kawę. Po przyjrzeniu się spisowi kaw tu oferowanych, doszła do wniosku, że mocna kawą będzie „espresso doppio”, co wytłumaczyła sobie jako podwójne espresso. Ku jej zdziwieniu barmanka postawiła przed nią pół filiżanki kawy i duży kieliszek, w trzech czwartych wypełniony czymś przeźroczystym. Na pytanie czy to jest alkohol, barmanka odpowiedziała, że to jest woda, którą wlewa się do kawy w filiżance. Krótko mówiąc „espresso doppio” to nie podwójna kawa, tylko kawa z „wkładką” wodną. No i ta kawa, jak również proszek do prania byli bohaterami innej, śmiesznej sytuacji. Podczas całego pobytu, gdzie tylko mogłam, kupowałam proszek do prania (naprawdę mają dobry, polecam!). Podczas pobytu w Chocoladium moje myśli krążyły wokół proszku, a mianowicie czy już mam go wystarczającą ilość. W trakcie takich rozważań, postanowiłam zamówić sobie kawę, ale taką po naszemu – czyli zaparzaną. Spytałam barmana, czy nie zechciałby przygotować mi kawy na specjalne zamówienie. Owszem, Słucham panią – odpowiedział. – Proszę wziąć 2 łyżeczki proszku do prania, zalać wrzątkiem i na koniec dać 2 łyżeczki cukru – podałam mu przepis. Patrzę, a on robi duże oczy i pyta: Jeszcze raz, jak mam to zrobić? To ja znowu od początku zaczynam „Proszę wziąć 2 łyżeczki proszku do prania…”. Barman zrobił jeszcze większe oczy, a pani Asia pyta mnie: „Pani Aniu, czy pani chce kawę z proszku do prania?!”, a ja na to: „nie chcę z żadnego proszku do prania, tylko z proszku kawowego”.

Dzięki wspólnemu wysiłkowi dyrekcji, nauczycieli, uczniów i ich rodziców z Realschule nasz tygodniowy pobyt w Niemczech był naprawdę fantastyczny i na długo pozostanie w naszej pamięci. Korzystając z okazji pragniemy tą drogą złożyć serdeczne podziękowania nauczycielom, uczniom i rodzicom z Realschule w Osterholz-Scharmbeck za serdeczne przyjęcie i przygotowanie tak wspaniałego programu spotkania.

W niedzielę naszego odjazdu na plac przed szkołą przyszły rodziny uczniów goszczących, kierownictwo szkoły, a także pani Lilli, której to nieżyjący już mąż Karl Denecke bardzo przyczynił się do nawiązania współpracy pomiędzy naszymi szkołami. Chociaż niebo było jasne i w ogóle nie zanosiło się na deszcz, przy pożegnaniu wiele młodych twarzy było mokrych od łez. Uściskom, pożegnaniom, zapewnieniom, że nie zapomnimy i czekamy we wrześniu w Dynowie nie było końca.

Te wspaniałe przeżycia, nawiązane przyjaźnie nie miałyby miejsca, gdyby nie pomoc finansowa Polsko Niemieckiej Współpracy Młodzieży – fundacji siedzibą w Warszawie i Poczdamie, która dofinansowała naszą podróż autokarem. DZIĘKUJEMY! Ogromne podziękowania należą się również Dyrektorowi Zespołu Szkół, Tadeuszowi Święsowi, który nie ustaje w gromadzeniu środków finansowych na kolejne spotkania młodzieży. Cieszyć należy się również, że w Zespole Szkół są nauczyciele, którzy chcą i robią wiele dla młodzieży i to nie tylko podczas zajęć lekcyjnych. Rodzice uczniów biorących udział w wymianie młodzieży mogą być dumni ze swoich dzieci – Wasze dzieci nie sprawiały żadnych kłopotów i były bardzo dobra wizytówką naszego miasta i szkoły.

WRAŻENIA UCZESTNIKÓW

Paweł Małachowski: Mój pobyt w Osterholz-Scharmbeck był super! Z Florianem dogadywałem się bardzo dobrze, ale moje przejęzyczenia były niekiedy powodem śmiesznych sytuacji. Jednego tylko żałuję…, że nie miałem podgrzewanej ubikacji, tak jak Karol?! Zgadzaliśmy się prawie we wszystkim, wolny czas wolny czas spędzaliśmy grając w piłkę i jeżdżąc na rowerze. Tylko z jednym Florian nie mógł się pogodzić…, że nie jestem kibicem Werderu Brema! Czekam z niecierpliwością na przyjazd naszych niemieckich kolegów do Dynowa.


Patrycja Gajewska: Cieszę się, że wzięłam udział w wymianie międzyszkolnej, dzięki której poznałam wielu wspaniałych ludzi. Codzienne życie Niemców jest podobne jak w Polsce, ale całkiem inne są lekcje w ich szkole – bardziej luźne. Nasz odjazd był smutny – wszyscy płakali. Teraz my czekamy na ich przyjazd do Dynowa.


Beata Majda: Moja przyjaciółka, u której mieszkałam, to Jenie Seedorf. Dzięki niej poznawałam ich kulturę i nauczyłam się dobrze mówić po niemiecku. Zaskoczeniem było dla mnie to, że w ich kraju ze szklanek pije się soki i inne zimne napoje, a ja nalałam sobie herbaty – co z kolei wprawiło w zdziwienie moją koleżankę. Uczyłam ją też mówić po polsku. Zdanie: „Jestem fanem piłki nożnej” w jej wykonaniu brzmiało tak: „Dzestem fanem pilszki nosznej”. Interesujące jest to, że dla Niemców nie jest ważne jak kto się ubiera, lecz jaki jest. Sądzę, że Janine i ja zostaniemy przyjaciółkami na bardzo długo. Uważam, że dobrze jest poznawać świat, bo w każdym zakątku Ziemi są dobrzy ludzie. Zachęcam wszystkich do udziału w międzynarodowych spotkaniach młodzieży, bo dzięki temu można się wiele nauczyć i zwiedzić.


Ewelina Cygan: Organizowanie takich wymian młodzieży jest bardzo korzystne, ponieważ stwarza okazję do poćwiczenia języka. Pożegnanie może świadczyć o tym, jak bardzo jesteśmy zadowoleni z tego spotkania. Czekamy na wrzesień!


Karolina Bujasz: Trafiłam do bardzo miłej i fantastycznej rodziny. Chociaż w pierwszej chwili straciłam nadzieję, że się z nimi porozumiem, to w każdym kolejnym dniu było coraz lepiej. Długo mogłabym wymieniać, co mi się tam podobało. Chciałabym tam wrócić. Z goszczącą mnie rodziną utrzymuję kontakt.


Aleksandra Marszałek: Dla mnie była to wielka przygoda! Przede wszystkim wyjazd ten był źródłem wielu zabawnych sytuacji, wynikających z różnic kultury, mody, a także z naszej (mniejszej lub większej) znajomości języka. Ostatnie dni w Niemczech obfitowały w dobrą zabawę, więc rozstanie z naszymi rówieśnikami nie było wcale łatwą i przyjemną sprawą. Nigdy nie pomyślałabym, że przez jeden tydzień można tak bardzo związać się z zupełnie nieznaną sobie rodziną. Szczególnie dobrze będę wspominać dyskotekę na lodowisku w Bremie oraz wspólne zakupy z Kim, moją nową koleżanką z Niemiec. Sądzę, że tego typu wyjazdy są dla młodzieży świetną zabawą oraz źródłem nowych znajomości i doświadczeń.


Ola Socha: moja nowa przyjaciółka Jenni była bardzo miła i sympatyczna – polubiłyśmy się od razu. Spędzałyśmy wesoło dużo czasu. Każdego wieczora chodziłyśmy na zakupy, czasami jeździłyśmy na rolkach. Sobota była najpiękniejszym dniem, ponieważ wraz z ojczymem i mamą Jenni pojechałyśmy nad Morze Północne, a wieczorem poszłyśmy na lodowisko, gdzie przy muzyce jeździłyśmy na łyżwach. Jenni, podobnie jak ja, interesuje się sportem, muzyką i tańcem. Posiłki przygotowywane przez mamę Jenny były bardzo smaczne. Chciałaby, aby nawiązana przyjaźń przetrwała próbę czasu. Jenni, czekam na Ciebie we wrześniu!


Aldona Potoczna: Spytałam Stefanii, kim chciałaby zostać. Ku mojemu zdziwieniu, odpowiedziała, że chce pomagać ludziom. Nie zrozumiałam jej do końca i zaczęłam wymieniać różne zawody. Sytuacja stawała się kłopotliwa, ale rozwiązał ją nasz nauczyciel, tłumacząc, że Stefanii chce pomagać starszym ludziom. Bardzo polubiłam jej rodzinę i psa Luckiego też.


Wrzesień 2008     Czy w Polsce zawsze pada?

 Poniedziałek,15.09.2008:
„Czy w Polsce zawsze pada?” – pytanie to zadawali uczniowie z Realschule w Osterholz-Scharmbeck, którzy po raz drugi, w strugach deszczu, przyjechali do Dynowa. Ale pal licho pogodę! Bardzo serdecznie i ciepło przyjęliśmy naszych gości z Niemiec. Uściskom i okrzykom radości z ponownego spotkania nie było końca. Jadło przygotowane przez rodziców smakowało wyśmienicie! Gości przywitał Dyrektor Zespołu Szkół pan Tadeusz Święs. Razem z uczniami i nauczycielami z Niemiec przyjechała również pani Lilli Denecke, która ze swoim śp. Mężem Karlem Denecke zainicjowała współpracę obu szkół. Za tę bezinteresowną pomoc i zaangażowanie w nawiązanie kontaktu ze szkołą z OHZ serdeczne podziękowania złożyli Jej Burmistrz Miasta p. Zygmunt Frańczak i Dyrektor ZS p. Tadeusz Święs.

Wtorek, 16.09.2008:
Nadal padało! Mokro i zimno! Ale w szkole panowała gorąca atmosfera. Razem z niemieckimi przyjaciółmi wzięliśmy udział w 2 pierwszych lekcjach. W klasie Va, gdzie gościem była p. Monika Deutsch, brakło czasu na pytania i odpowiedzi. Uczniowie tej klasy zadawali Gościowi mnóstwo pytań o niemiecką szkołę, młodzież, tradycje, podróże i wiele innych rzeczy. Potem poszliśmy do hali sportowej na rozgrywki. Tu dopiero panowały emocje! Odbył się mecz Polska – Niemcy w piłce nożnej, grali też nauczyciele kontra uczniowie. Uzyskaliśmy o wiele lepsze rezultaty niż nasza narodowa reprezentacja.
Nie powiem, zawodnicy dali ze siebie wszystko, że nie wspomnę o tym „samobóju” 😉 Do walki zagrzewali ich wspaniali młodzi kibice. Na zmianę słychać było okrzyki: Polska!, Niemcy! Rozgrywki te były tylko rozgrzewką przed dyskoteką, która wieczorem odbyła się w budynku gimnazjum. Było gorąco i głośno! Nikomu nie przeszkadzało to, że na zewnątrz nadal lało.

Środa, 17.09.2008:
Myślicie, że słońce się pokazało? Ani odrobinę! Mieliśmy pojechać do Skansenu Budownictwa Naftowego w Bóbrce – ale jak tu spacerować po lesie w strugach deszczu? Zmieniliśmy plan zajęć na ten dzień i pojechaliśmy do Łańcuta. Już po zbiórce w autokarze świętowaliśmy urodziny niemieckiej koleżanki. Był polsko-niemiecki „szybki” tort ze świeczkami, oczywiście po polsku i niemiecku odśpiewaliśmy „Sto lat”, były życzenia i wzruszenie solenizantki. W Łańcucie podziwialiśmy piękny pałac, jego ogrody i powozy. Popołudniowe godziny spędziliśmy na zakupach Rzeszowie.

Czwartek, 18.09.2008:

Wstaliśmy bardzo wcześnie, bo o godz. 6 wyjeżdżaliśmy na 2-dniową wycieczkę do Krakowa i Wieliczki. Znowu w strugach deszczu! Ale Kraków powitał nas o wiele lepszą pogodą. Co prawda, było chłodno, ale słońce wyglądało zza chmur. Zwiedzaliśmy Wawel – katedrę, dzwon Zygmunta, groby, później Sukiennice, kościół Mariacki. Trzy popołudniowe godziny spędziliśmy w Aquaparku. Pod wieczór, głodni jak wilki, zjedliśmy obiadokolację w hotelu w Wieliczce. Następnie rozlokowaliśmy się w pokojach i zapadliśmy w kamienny sen.

Piątek, 19.09.2008:
Pobudka!!! Popatrzyliśmy przez okno, a tam … lało jak z cebra! Śniadanie w hotelu i wyszliśmy zwiedzać miasto. Około południa dotarliśmy do Muzeum Żup Solnych. Jak dobrze, że przynajmniej pod ziemią nie padało! Kopalnia soli zachwyciła wszystkich. Setki schodów, długie korytarze, cudowne rzeźby, solne kryształy i niesamowite opowieści przewodników wywarły na nas ogromne wrażenie. Ale, co suche, szybko się kończy;) Wyszliśmy znowu na deszcz i razem z nim powróciliśmy do Dynowa.

Sobota, 20.09.2008:
Nie organizowaliśmy wspólnych wyjazdów. Ten dzień uczniowie z Niemiec spędzili u rodzin goszczących. Poznawali nasze tradycje i zwyczaje. Spotykali się z kolegami i koleżankami nie biorącymi bezpośredniego udziału w wymianie. Oczywiście „ważnym elementem” były spotkania młodzieży w La Loco.
Pożegnanie
Autokar zapłakany deszczem. Niemieccy i polscy uczniowie, mokrzy od deszczu i łez, nie mogli się rozstać. Kilkoro naszych uczniów chciało nawet wsiąść do autokaru i jechać do Niemiec. Jeszcze ostatnie uściski, ostatnie dziękuję i do … szybkiego zobaczenia!

Takie spotkania młodzieży (dorosłych również) z Niemiec i Polski pozwalają nam wzajemnie się poznać, zrozumieć, wymienić poglądy i uczyć się od siebie szacunku, tolerancji, pozbywać uprzedzeń. Przeżytych wspólnie chwil nie zastąpi żadna lekcja, program telewizyjny, żadne mądre wykłady. To wtedy nawiązują się przyjaźnie, które kontynuowane są poprzez Internet i telefon, aż do następnego spotkania. Cieszymy się bardzo, ze współpraca między naszymi szkołami trwa i nadal się rozwija. Nie byłoby jej, gdyby nie młodzież i rodzice z obu krajów, którzy chcą poświęcić swój czas na tego typu spotkania. Ogromna rolę odgrywają tu nauczyciele z Niemiec i Polski, którzy przygotowują i prowadzą każdą wymianę młodzieży.
Staraniem Dyrekcji szkół: Realschule z Osterholz-Scharmbeck i Zespołu Szkół z Dynowa pozyskaliśmy odpowiednie fundusze na organizację spotkań.
Ta współpraca nie byłaby możliwa, gdyby nie finansowe wsparcie Polsko-Niemieckiej Współpracy Młodzieży z Warszawy, która przekazuje nam środki na każde spotkanie – a było ich już cztery: 2 w Osterholz-Scharmbeck i 2 w Dynowie. Dziękujemy!
Opracowanie: Anna Chrapek Joanna Kasprowicz


Polsko – niemieckiej wymiany młodzieży ciąg dalszy …

Tym razem wszystko rozpoczęło się w niedzielę 7 marca 2010r. o godzinie 20. Dwudziestu uczniów Gimnazjum w Dynowie wyruszyło po raz trzeci w osiemnastogodzinną podróż autokarem do naszych przyjaciół do Osterholz-Scharmbeck w Dolnej Saksonii.

Po przybyciu na miejsce, w szkole czekał na nas pyszny poczęstunek przygotowany przez firmę szkolną i niemieckich rodziców. Zapoznaliśmy się z uczniami niemieckimi i ich rodzinami. Następnego dnia rozpoczęły się zmagania sportowe. Kolejny raz, bo piąty, nasza drużyna odniosła zwycięstwo w meczu w piłkę nożną, a to wszystko za sprawą męskiej części naszej „reprezentacji wspaniałych”: Mateusza G., Karola T., Kamila Ś., Michała Sz., Michała H. oraz rezerwowego Pawła S. Popołudnie spędziliśmy na basenie. Następnego ranka wyruszyliśmy do Bremerhaven położonym nad Morzem Północnym. Byliśmy w „Zoo nad morzem”, jednakże największe wrażenie wywarł na nas wszystkich „KLIMAHAUS”- dom klimatu. Jest to nowoczesne muzeum składające się z ośmiu stacji, które ukazują nam różnorodność klimatu. Pierwsza stacja to oczywiście Bremerhaven, następnie wyruszyliśmy w podróż po ósmym południku i poznaliśmy klimat Szwajcarii, Sardynii, Nigeru, Kamerunu, Antarktyki, wysp Samoa i Arktyki. Zaskakujące było to, że zmieniając pomieszczenia tak naprawdę całkowicie zmieniał się klimat, którego zimno bądź ogromną duchotę odczuliśmy na własnej skórze. Środa była więc dniem pełnym wrażeń. Następnego ranka czekał nas wyjazd do Bremy. Razem z przewodnikiem zwiedzaliśmy najpiękniejsze uliczki miasta i poznaliśmy historię rycerza Rolanda oraz muzykantów z Bremy, którzy uratowali miasto przed zbójnikami. Dziś w rynku stoi pomnik dzielnych bohaterów.  Po południu dyrektor niemieckiej szkoły wraz ze swoim uczniowski zespołem przygotował dla nas koncert, a w przerwach jedliśmy grillowane kiełbaski. W piątek pojechaliśmy do Cloppenburga, gdzie mieliśmy okazję poznać, jak przed setkami lat wyglądało życie na wsi w Dolnej Saksonii. Uwieńczeniem naszego zwiedzania było samodzielne gotowanie zupy na ogniu. Tym oto sposobem przenieśliśmy się na moment do dawnych czasów. Sobota była dniem rodzinnym i każdy polski uczeń spędził ją indywidualnie z niemiecką rodziną, dzięki czemu poznał lepiej kulturę i codzienne życie naszych zachodnich sąsiadów. Cały tydzień był pełen wrażeń i pewnie dlatego tak szybko minął. W niedzielny poranek, po pożegnaniu, które nie obyło się bez łez, musieliśmy wyruszyć w podróż powrotną.

Podczas trzeciego tygodniowego pobytu w Niemczech udało nam się poznać lepiej kraj, tradycje i życie codzienne w Niemczech. Nasi uczniowie mieli okazję wykorzystać i sprawdzić swoje umiejętności językowe. Tydzień ten był czasem wzajemnego poznawania się, utrwalania zawartych przyjaźni, które będą mogły znowu rozkwitnąć we wrześniu br., kiedy to planujemy już szóste spotkanie młodzieży polsko- niemieckiej, ale tym razem u nas w Dynowie. Obserwując uczniów doszłyśmy do wniosku, że nieważna jest bariera językowa, najważniejsza jest sama młodzież, która podczas tego spotkania była bardzo zgrana i bez problemów potrafiła się ze sobą porozumieć. Ta piąta wymiana przebiegła bezproblemowo, a to dzięki pracy dyrekcji i nauczycieli Realschule z Osterholz-Scharmbeck, dyrekcji Zespołu Szkół w Dynowie oraz pani Anny Chrapek, która wraz ze mną uczestniczyła w piątej wymianie młodzieży.
Opracowanie: Joanna Kasprowicz

 


Polsko – niemiecka wymiana młodzieży poszerza swoje granice.

 W dniach 20.09.2010r. – 28.09.2010r. miało miejsce, tym razem w Dynowie, polsko-niemieckie spotkanie młodzieży z Zespołu Szkół w Dynowie i z Realschule Osterholz-Scharmbeck. W szóstym już spotkaniu uczestniczyło 46 uczniów z obydwu państw oraz towarzyszący im nauczyciele.

Tym razem, to na naszych przyjaciół czekała osiemnastogodzinna podróż autokarem. Zmęczeni ale zadowoleni dotarli do nas 20 września wraz z dwójką nauczycieli p.Moniką Deutsch i p. Ursulą Gehrmann. W tym samym czasie dotarła do naszej szkoły delegacja trzech nauczycieli z ukraińskiej szkoły z Iwano-Frankowska, z którą to szkołą chcielibyśmy także w przyszłości współpracować. Wszyscy, ci zmęczeni podróżą i my podekscytowani gospodarze, zasiedliśmy przy pysznym, przygotowanym przez część rodziców, poczęstunku.

Następnego dnia, biorący udział w wymianie uczniowie wzięli udział w lekcjach, a w ramach relaksu pojechali po południu na basen do Strzyżowa.

Nauczyciele zaś zajęli się sprawami organizacyjnymi, dotyczącymi przyszłej poszerzonej wymiany młodzieży. W środę rozpoczęły się wyczerpujące zmagania sportowe, a po nich długo wyczekiwana dyskoteka z „chusteczką”. Była to najbardziej wyczekiwana i najczęściej odgrywana melodia tego wieczoru. W czwartek o godzinie 6 rano wyruszyliśmy na dwudniową wycieczkę do Wieliczki i Krakowa. Kopalnia Soli w Wieliczce wywarła na niemieckich uczniach tak ogromne wrażenie, że ponad połowa z nich podczas następnej wizyty w Polsce umieściłaby tą kopalnie ponownie w programie zwiedzania. Po pokonaniu schodów w kopalni, wieczornej dyskotece i wizycie w hotelowym basenie, byliśmy gotowi do zwiedzania Krakowa, ale nasze nogi niestety nie. Ale i na to znaleźliśmy doskonałe rozwiązanie, które polecamy wszystkim. Zwiedziliśmy większą część zabytkowego Krakowa meleksami. Sobota zaś była dniem rodzinnym i każdy niemiecki uczeń spędził ją indywidualnie z polską rodziną. Dzięki temu poznał lepiej polską kulturę i nasze codzienne życie. Każda rodzina miała swój indywidualny plan, a „zamówiona” pogoda pozwoliła go spełnić. Niedzielne popołudnie spędziliśmy na rzeszowskim rynku, zwiedzając Podziemną Trasę Turystyczną. Każdy mógł także zrobić długo wyczekiwane zakupy. W poniedziałek udało nam się dotrzeć do Przemyśla i pojeździć na torze saneczkowym i skorzystać z wyciągu krzesełkowego. Zwiedziliśmy także Rynek, sfotografowaliśmy się z wojakiem Szwejkiem, a na koniec czekała na nas pyszna pizza. Wtorkowe plany pokrzyżowała nam niestety pogoda i zamiast do Bóbrki, pojechaliśmy do Łańcuta. Myślę, że chyba nikt nie był z tego powodu aż tak bardzo rozczarowany, co uwidoczniła przeprowadzona w tym dniu ewaluacja naszego szóstego spotkania.

Było to już szóste spotkanie młodzieży z obu krajów i po raz pierwszy trwało ono nie siedem lecz dziewięć dni. Było to możliwe dzięki wsparciu finansowemu ze strony fundacji POLSKO-NIEMIECKIEJ WSPÓŁPRACY MŁODZIEŻY, która wspiera nas od pierwszego spotkania. Obserwując uczniów jestem pewna, że nieważna jest bariera językowa, najważniejsza jest sama młodzież, która podczas tego spotkania była bardzo zgrana i bez problemów potrafiła się ze sobą porozumieć. Myślę, że tej grupie młodzieży udałoby się porozumieć w każdym języku świata.
Opracowanie: Joanna Kasprowicz


VII spotkanie zaprzyjaźnionych szkół 14-23 marzec 2012 r.

VII spotkanie polsko-niemieckiej młodzieży jak zwykle rozpoczęło się w strugach deszczu. 14. marca 2012 roku 22 uczniów Gimnazjum w Dynowie z dwiema nauczycielkami po raz czwarty wyjechało do zaprzyjaźnionej szkoły z Osterholz-Scharmbeck (szkoła ta w br szkolnym zmieniła nazwę z Realschule na Oberschule „Lernhaus im Campus”) w Dolnej Saksonii.

18-godzinna podróż minęła spokojnie i po południu następnego dnia w promieniach słońca przywitali nas nasi niemieccy przyjaciele. W czasie tego spotkania nasi uczniowie wręczyli rodzicom swoich niemieckich kolegów materiały promujące Podkarpacie, które otrzymali z Urzędu Marszałkowskiego w Rzeszowie. Po poczęstunku i wszelkich powitaniach nasi uczniowie zostali zabrani przez niemieckie rodziny.

Następnego dnia młodzież wzięła udział w zajęciach lekcyjnych, a po nich odbył się turniej piłki nożnej. Najpierw grały dziewczyny, a później chłopcy. Po raz pierwszy w historii turniejów polsko-niemieckich spotkań młodzieży, obie nasze reprezentacje – żeńska i męska – przegrały z Niemcami. Ale nie będziemy się chwalić ile.

W sobotę 17. marca wyjechaliśmy do Hamburga, gdzie pływaliśmy statkiem po porcie i oczywiście reklamowaliśmy Podkarpacie. Główną atrakcją tego dnia był pobyt w Dungeon – teatrze strachów, gdzie grają również aktorzy z Polski. Najwięcej emocji dostarczył uczniom „lot” na specjalnych platformach w górę i w dół. Niedzielę młodzież spędziła u rodzin niemieckich, które zapewniły im różnorakie rozrywki i możliwość ćwiczenia języka niemieckiego. Ale to nie zawsze wychodziło, ponieważ młodzi chętniej posługiwali się językiem angielskim.

W poniedziałek rano wszyscy zaopatrzeni w gumiaki wyjechaliśmy do Cuxhaven. Wypłynęliśmy statkiem daleko w Morze Północne do miejsc, gdzie przy odpływie widać jakby piaszczyste wyspy, a na nich wylegujące się całe gromady piesków morskich. Podróż ta trwała 3 godziny, a przy dość silnym wietrze trochę kołysało statkiem. Potem pojechaliśmy do schroniska młodzieżowego, gdzie uczniowie mieszkali po cztery osoby w jednym pokoju w parach polsko-niemieckich. Wieczorem po kolacji ubrani w gumiaki poszliśmy zobaczyć jak wygląda odpływ i jak daleko można wyjść w morze.

Następnego dnia po śniadaniu zwiedzaliśmy muzeum wraków w Cuxhaven i w południe wróciliśmy na brzeg morza, aby podziwiać przypływ. Tam gdzie byliśmy wieczorem pieszo była już woda i do tego bardzo silnie wiało. Pełni morskich wrażeń pojechaliśmy zwiedzać starówkę w Bremie.

W środę nasi uczniowie ze swoimi niemieckimi partnerami byli na dwóch lekcjach w szkole, a potem pojechaliśmy do Bremerhaven. Tu w Klimahaus wzdłuż południka przechodzącego przez Bremerhaven zwiedzaliśmy wszystkie klimaty: w Szwajcarii doiliśmy krowy, przeszliśmy przez pustynie Afryki, zmarzliśmy na Arktyce, podziwialiśmy bogactwo przyrody lasów deszczowych i wysp Samoa, a także przepiękne niebo nocą i cudnie kolorowe ryby. Wszystkie te widoki, wzmocnione dźwiękiem, zapachem i światłem wydawały się niesamowicie naturalne!

Ostatniego dnia pobytu, po dwóch godzinach zajęć w szkole spotkaliśmy z panią redaktor lokalnej gazety „Osterholzer Kreisblatt”. Południowe godziny minęły nam na zwiedzaniu przepięknego miasta Osterholz-Scharmbeck i delektowaniu się lodami. Wieczorem, przy ładnej pogodzie, ale w strugach łez, pożegnaliśmy naszych niemieckich przyjaciół.

Podczas naszego pobytu w Niemczech promowaliśmy Podkarpacie, rozdając materiały i rozstawiając roll-upy, które otrzymaliśmy od Marszałka Województwa Podkarpackiego. Bardzo dużym zainteresowaniem cieszył się leksykon „Smaki Podkarpacia” i album o naszym województwie – oba wydawnictwa w języku niemieckim. Również zegarki i pendrive z logo Podkarpacia zrobiły furorę. Dlaczego akurat nasza młodzież promowała w Niemczech Podkarpacie? Otóż Marszałek Województwa Podkarpackiego Pan dr Mirosław Karapyta objął patronatem honorowym nasze polsko-niemieckie spotkanie młodzieży w ramach programu „Mobilność w świecie pracy”. Za wykonanie usługi promocyjnej województwa Pan Marszałek wsparł nasz wyjazd do Niemiec kwotą 3690zł. Za co bardzo serdecznie dziękujemy.

Spotkanie to nie byłoby możliwe bez dotacji w wysokości 4765,44zł ze strony Polsko-Niemieckiej Współpracy Młodzieży. Dziękujemy!

Wszystko wyżej opisane nie stałoby się, gdyby nie zaangażowanie i determinacja p. Asi Kasprowicz, która to przy wsparciu Dyrektora Zespołu Szkół p. Tadeusza Święsa przygotowała i zorganizowała. Serdeczne dzięki!

Opiekunki młodzieży podczas wyjazdu: Aneta Bator i Anna Chrapek.


VIII spotkanie zaprzyjaźnionych szkół 16-23 wrzesień 2013 r.

 Odbyło się już ósme spotkanie polsko-niemieckiej młodzieży z Zespołu Szkół w Dynowie i z Lernhaus im Campus Osterholz-Scharmbeck. Uczestnikami spotkania było 46 uczniów z obydwu państw oraz towarzyszący im nauczyciele. Ósme już spotkanie młodzieży rozpoczęło się 16 września, z drobnym spóźnieniem naszych punktualnych sąsiadów. Po osiemnastogodzinnej podróży autokarem zmęczeni, ale zadowoleni dotarli do nas niemieccy uczniowie z dwójką nauczycieli p. Moniką Deutsch i p. Dagmar Möckel. W szkole czekał na naszych gości pyszny poczęstunek przygotowany przez uczniów i ich rodziców. Podczas tego spotkania uczniowie mieli możliwość wyjazdu do Rzeszowa, Łańcuta, Pilzna i Zakopanego. Jak zawsze zorganizowaliśmy turniej sportowy. We wtorek wszyscy bawili się na dyskotece szkolnej, ale najwięcej zabawy, uśmiechu i zaangażowania wszystkich wywołał dzień kulinarny w szkole. Klasopracownia języka niemieckiego zamieniła się w kuchnię, gdzie każdy uczeń polski wraz ze swoim partnerem z Niemiec lepił pierogi. Razem ulepili ponad 500 pierogów. Muszę dodać, że ich kształt był czasami zadziwiający, ale smak wyśmienity! Uczniowie mieli również okazję sprawdzenia swoich artystycznych umiejętności podczas warsztatów ceramicznych w Pilźnie. Wszystkie powstałe figurki zostały wypalone i wkrótce do nas dotrą. Nasze ósme spotkanie dobiegło końca późnym wieczorem 23 września i jak zwykle odbyło się ono w strugach deszczu i łez. Całe przedsięwzięcie było możliwe dzięki kolejnemu finansowemu wsparciu fundacji POLSKO-NIEMIECKA WSPÓŁPRACA MŁODZIEŻY, z którą współpracujemy już od 2005r. Tym razem otrzymaliśmy dofinansowanie w wysokości 10 194,00 zł, natomiast koszt całego programu wyniósł prawie 22 000,00 zł. Obserwując uczniów, upewniłam się, że nieważna jest bariera językowa, najważniejsza jest młodzież, która podczas tego spotkania potrafiła się ze sobą porozumieć bez większych komplikacji i międzynarodowych nieporozumień.